12 – 14 lipca 2025 – IV EUROPEJSKA KONWENCJA IF-EPFCL w Wenecji; „Procedura pass* – doświadczenie i świadectwa” oraz „Symptom w psychoanalizie”
W dniach 12–14 lipca 2025 w Wenecji odbędzie się IV KONWENCJA EUROPEJSKA IF
oraz Szkoły Psychoanalizy EPFCL, w której aktywny udział weźmie kilku członków FPPL.
Na Konwencję złożą się:
• 12 lipca 2025 •
DZIEŃ SZKOŁY EPFCL pt.
„Procedura przejścia (z fr. la passe) – doświadczenie i świadectwa”
oraz
• 13 – 14 lipca 2025 •
DNI IF-EPFCL pt.
„Symptom w psychoanalizie”
Więcej informacji pod linkiem:
https://www.forumlacan.it/
12 lipca 2025
DZIEŃ SZKOŁY EPFCL
pt. „Procedura przejścia (z fr. la passe)
– doświadczenie i świadectwa”
Dzień Szkoły EPFCL jest organizowany przez Zespół Europejski CIG
[Międzynarodowej Komisji ds. Gwarancji] kadencji na lata 2023–2024, który tak zapowiada temat:
• DOŚWIADCZENIE:
Filozofia od zawsze próbowała określić relację między doświadczeniem a wiedzą: tą, która doświadczenie poprzedza, która je warunkuje, z niego wynika, oraz tym, co z doświadczenia można przekazać. Debaty trwają od wieków bez ostatecznego rozstrzygnięcia, które z nich ma pierwszeństwo. Każde próba rozstrzygnięcia, która miałaby umożliwić dostęp do sedna doświadczenia pozostaje pozorem – nic nie usunie jego wymiaru realnego. Nauka, która próbowała ująć prawdę przez eksperyment, nie zdołała ustanowić dyskursu, który wyszedłby poza pozór.
Pojęcie „doświadczenia” jest wieloznaczne, jego tłumaczenie na język niemiecki oddaje jego różne znaczenia: Erlebnis odsyła do przeżytych doświadczeń i ich przypadkowości; Erfahrung, jako „przekroczenie”, wskazuje na jego wartość jako procesu, wreszcie Experiment oznacza eksperymentowanie.
Doświadczenie psychoanalityczne obejmuje te różne wymiary. Możemy nazwać wydarzeniem fakt, że Freud stworzył nowe pole wiedzy, tj. nieświadome, oparte na doświadczeniu, jakim było dla niego doświadczenie mowy. Na jego bazie stworzył on „eksperymentalne” narzędzie, zgodne z procedurą, odnośnie do której Lacan podkreślał, że jest to „procedura freudowska”. Operacja „analityka” może prowadzić do przewartościowania relacji do wiedzy i rozkoszy, które to przemieszczenie zachodzi w przeniesieniu. Nauczanie Lacana, które odnosi się do tego, co on sam z naciskiem nazywał „doświadczeniem analizy”, precyzyjnie określa jego warunki, formalizuje jego strukturę, określa jego efekty i wyprowadza na tej podstawie „matem Dyskursu”, na którym je posadawia. Lacan wyodrębnia to, co z tego doświadczenia może się wydarzyć jako jako jego zakończenie, wyróżniając przy tym „doświadczenie przejścia”, czyli przejście psychoanalizującego się do pozycji psychoanalityka, jako warunek dla przyszłości aktu analitycznego. Propozycja narzędzia, jakim jest procedura „przejścia” zakłada, że doświadczenie to nie będzie nie do opowiedzenia i że Szkoła będzie mogła zebrać ewentualne świadectwa na jego temat.
• ŚWIADECTWO:
Słowo „testimonium” dało nam takie określenia jak m.in. „testament”, „atestować”, „kontestować” czy „protestować”. Wszystkie te derywaty wyraźnie wskazują na wpływ performatywny, który znajduje odzwierciedlenie w treści Wypowiedzenia [z fr. Dire] świadectwa jako w akcie wypowiedzi mającym wartość dowodu. Składać świadectwo to przekazywać „wiedzę z doświadczenia” jako jednostkowego. Ten, który [w ramach procedury „przejścia”] zabiera głos ma przedstawić swoje jednostkowe doświadczenie przed innym, który z kolei może rozpoznać jego realny wymiar lub nie. Historia i sądownictwo uczyniły wymiar świadectwa sednem swych procesów, mimo że niesie ono ze sobą paradoks – jak to, co jest jednostkowym doświadczeniem jednego może przełożyć się na to, co pewne? Wojny, Holocaust, traumy – popychają z kolei świadectwo ku innemu napięciu, temu, które pojawia się między niemożnością a koniecznością wypowiedzenia.
• PROCEDURA PRZEJŚCIA:
Proponując procedurę „przejścia” jako wydarzenie kliniczne i narzędzie „gwarancji” analityka, Lacan związał doświadczenie i świadectwo, próbę i dowód. Bezprecedensowe doświadczenie „przechodzącego” procedurę przedstawia się nieoczekiwanie jako pilnie wymagające wzięcia Szkoły na świadka. Wysłuchujący świadectwa także są zaskoczeni przez ten węzeł pomiędzy świadectwem i doświadczeniem. Z kolei kartel, nawet jeśli nazywany przez Lacana jury, także nie wychodzi nieporuszony tym doświadczeniem, z którego ma następnie zdać sprawę.
Konwencja Europejska EPFCL w Wenecji daje nam nową okazję, by naszą wspólnotę opartą na doświadczeniu poddać próbie świadectwa.
[Tłum. Anna Wojakowska-Skiba]
Tu znajduje się szczegółowy program Dnia Szkoły EPFCL w języku angielskim:
Organizatorzy DNIA SZKOŁY EPFCL z Zespołu Europejskiego CIG 2023–2024:
Pedro Pablo Arévalo, Didier Castanet, Anne-Marie Combres, Armando Cote, María Jesús Diaz Gonzalez, Dominique Fingermann, Rebeca García Sanz L., Martine Menès, Mireille Scemama-Erdös, Teresa Trias Sagnier, Radu Turcanu, Anastasia Tzavidopoulou.
13 – 14 lipca 2025
DNI IF-EPFCL
pt. „SYMPTOM W PSYCHOANALIZIE”
W ramach Dni IF-EPFCL pt. „Symptom w psychoanalizie”, wystąpienia będą się odnosić do następujących tematów:
– możliwe przekształcenia symptomu w analizie;
– symptom analityczny u dziecka i nastolatka;
– rozszyfrowanie vs. interpretowanie symptomu;
– psychoanalityk jako partner symptomu.
Tu znajduje się szczegółowy program Dni IF-EPFCL w języku angielskim:
Komisja Naukowa Europejskich Dni IF-EPFCL:
Zehra Eryörük, Rosa Escapa, Francisco José Santos Garrido, Isabella Grande,
Orsa Kamperou, Paola Malquori, Colette Soler, Natacha Vellut.
Komisja Organizacyjna:
Moreno Blascovich, Francesca Baggio, Annalisa Bucciol, Kety Ceolin, Elisa Flora Cestari,
Mario Colucci, Domenico Ferrara, Patrizia Gilli, Paola Grifo, Manuela Landini,
Antonella Loriga, Elena Marotti, Massimiliano Paparella, Silvana Perich, Caterina Santaniello,
Michela Sivieri, Francesco Stoppa, Flavia Tagliafierro.
Informacje dla zainteresowanych uczestnictwem:
if.epfcl.venezia@gmail.com, www.forumlacan.it
Poniżej znajdziecie Państwo kilka tekstów wprowadzających do problematyki symptomu według psychoanalizy J. Lacana.
• CZYM JEST SYMPTOM? To przede wszystkim szkatułka z prawdą podmiotu.
Mario Colucci, Patrizia Gilli i Francesco Stoppa (Włochy).
Psychoanaliza jest interpretowaniem tezy, że w symptomie ukrywa się prawda pragnienia, którą podmiot chciałby poznać. Naturą symptomu jest właśnie to, że symptom pokazuje ją i jednocześnie skrywa. Symptom jest formacją kompromisową, w której nieświadome pragnienie przejawia się jako zaszyfrowane – w świadomości [także: w sumieniu – przyp. tłum.] lub na powierzchni ciała. W symptomie, w jego konfiguracji i w jego wyrazie zarysowuje się historia podmiotu i jego pragnienia. Jest to historia prawdy wypartej, jako że niewygodnej, niesamowitej, często nie do wyjawienia. Symptom nie jest więc tylko oznaką złego funkcjonowania jakiejś części ciała czy też odchyleniem od normy zdrowotnej uznawanej za uniwersalną, tak jak to ma miejsce w medycynie, ale jest on symboliczną metaforą, wskazówką do odczytania, prawdą do odkrycia. Jest to koncepcja, która nadaje pracy psychoanalitycznej wartość hermeneutyczną i czyni z rozwiązania symptomu cel terapeutyczny. Jednak sam Freud przyznał, że symptom nie znika całkowicie i że trzeba się zmierzyć się z uporczywym cierpieniem i z przywiązaniem podmiotu do powtarzania swojego bólu.
Ostatecznie, Freud zdał sobie sprawę z tego, że nie wszystko w symptomie poddaje się interpretacji. Istnieje granica dla produkowania sensu, które to produkowanie, choć potencjalnie jest nie do wyczerpania, to jednak nie przynosi owoców. W praktyce klinicznej trzeba więc zgodzić się na istnienie luki w odniesieniu do [produkowania] sensu, w sercu doświadczenia analitycznego. Punktem impasu „nieświadomego ustrukturyzowanego jak jakiś język” [cytat z Lacana] jest wydarzenie nieświadomego realnego, które wskazuje na granicę dla potencjalnie nieskończonego produkowania znaczenia. To wydarzenie nieświadomego realnego pozwala także na odkrycie, że symptom nie jest tylko formacją wrażliwą na rozszyfrowanie i symboliczną interpretację, ale jest on również nasycony powtarzającym się realnym popędowym. Lacan, idąc śladami Freuda, który zidentyfikował coś, co wykracza poza zasadę przyjemności, nazwał to „rozkoszą”. Stąd też jego neologizm, który mówi o „różnoprawdości” [propozycja tłum.] symptomu; jest to znaczący [i neologizm – przyp. tłum.], na który składają się dwa inne: prawda [z fr. vérité] i różnorodność [z fr. variété]. Chodzi w nim o fakt, że symptom występuje w różnych postaciach, jako że jest wyposażony i w interpretowalny sens i w rozkosz, która pozostaje poza interpretacją. Aby poruszyć ten [drugi] wymiar symptomu, należy przejść od procesu mówienia do procesu zapisywania, w którym to nie łańcuch znaczących, ale [tzw.] litera wskazuje na sposób, w jaki każdy czerpie rozkosz ze swojego nieświadomego. Praca analityczna ma zatem na celu podmiotowe wypracowanie wiedzy, która jest wiedzą o tych „płodnych” pozostałościach, mogącą przekształcić symptom i wytworzyć szczególną formę satysfakcji.
Łatwo zrozumieć, że [dla Lacana] symptom nie jest znakiem, który klasyfikuje podmiot do określonej kategorii klinicznej, niejako uniwersalnej, ale jest on raczej znakiem jego wyjątkowości; jego istnienia; nieredukowalnej do nikogo i niczego Jedności. Jest znakiem jego unikalności, choć w sensie strukturalnym obcej wobec Innego, a zatem uwikłanej w jeszcze nierozwiązany problem, jakim jest pozwolenie sobie na pragnienie, na bycie tą Jednością. Z jednej strony symptom sprawia, że [podmiot jako] byt mówiący [z fr. parlêtre] staje się szczególny i możliwy do zidentyfikowania w jego wyjątkowości, a z drugiej strony symptom jest często odczuwany i przeżywany przez ten sam byt mówiący jako coś dziwnego i bezsensownego, jako zaburzenie, które rani jego narcyzm i destabilizuje go. Z tego powodu najczęściej trafiamy do psychoanalityka, prosząc go o pomoc w pozbyciu się symptomu, na który narzekamy, ale z którym jesteśmy nieświadomie związani.
Ten, kto przyjmuje tę prośbę – poprzez swoje działanie, takt i etykę, czyli to, co Lacan nazywa „savoir-faire analityka” – umożliwia przekształcenie domaganie się wyleczenia (od którego dziś oczekuje się, żeby zaszło szybko) w pragnienie wiedzy, w pytanie o sens tej bezsensownej i nieodpowiedniej rzeczy, jaką jest sam symptom, oraz o jego osadzenie w tkance egzystencji. Lacan podkreślił historyczność i jednocześnie prowokacyjny charakter symptomu, tworząc neologizm „histeoryzacja” [propozycja tłum. na bazie fr. l’hystorisation] – tj. grę słów łączącą historyzację [z fr. l’historisation] i histeryzację [z fr. l’hystérisation, od słowa „histeria”]. Chodziło mu w tym o proces przepisywania [z f. réécriture], nadawania znaczenia po fakcie, w którym podmiot odtwarza najważniejsze wydarzenia swojego życia, poruszając się w przestrzeni już naznaczonej przez Innego; przez swoje uwarunkowania, przez sytuację, w której się znalazł, w której jest zagubiony, której nie wybrał, ale która go determinuje.
Jednocześnie odpowiedzialności analityka za słuchanie symptomu Lacan nadał miano „pragnienia psychoanalityka”. Jest to [tego typu szczególne] pragnienie, które w przeciwieństwie do wszystkich innych pragnień wyklucza wszelką chęć czerpania rozkoszy. Nie jest to pragnienie skierowane na kogoś innego, nie jest to pragnienie między dwoma podmiotami; jest to pragnienie ukierunkowane na nieświadomą wiedzę i nieznaną czy też niewypowiedzianą subiektywną prawdę [analizującego się]. Pragnienie analityka jest przeciwieństwem wszelkich podejść psychologicznych i psychoterapeutycznych, które dążą do wyobrażonej kontroli nad Innym lub które, w perspektywie ideału i/lub dobra uniwersalnego, służą celom edukacyjnym, normatywnym lub adaptacyjnym. Tylko ono może uchwycić symptom jako coś niezbędnego, to znaczy jako intymną i wyjątkową cechę podmiotu, która pozwala połączyć trzy rejestry: wyobrażeniowy, symboliczny i realny.
Więź analityczna pozwala z jednej strony wyjaśnić symptom i rozjaśnić niektóre niejasne obszary rzeczywistości, by umożliwić wejście w posiadanie „wiedzy praktycznej” odnośnie do tego jak się obchodzić z symptomem. Z drugiej strony, [więź analityczna] pozwala nazwać wyjątkowy dla podmiotu sposób rozkoszowania się a tym samym oddziałuje na jego utratę rozkoszy z symptomu, powodując przez to redukcję solipsystycznej satysfakcji skoncentrowanej na sobie samym i związanej z samym sobą. Oznacza to również [dla podmiotu] odejście od sceny analitycznej skupionej na pierwszym traumatycznym śladzie dziecięcej rozkoszy, który charakteryzuje wyjątkową, nieusuwalną cechę podmiotowej różnicy [absolutnej]. Przekłada się to na możliwy późniejszy dostęp podmiotu do takich form rozkoszy, które na nowo otworzą grę w jego życiu.
[Tłum. Anna Wojakowska-Skiba]
• SYMPTOM – I CO DALEJ? Marc Strauss (Francja).
Historia tak wyświechtana, że na samo jej wspomnienie pojawia się uzasadniony wstyd:
– „Wciąż chodzisz do swojego psychoanalityka?”
– „Nie, skończyłem.”
– „To co, już nie moczysz się w łóżku?”
– „Moczę się nadal, ale teraz mam to gdzieś.”
Chociaż nie ma dowcipu bez prawdy, którą on odsłania, to w tym przypadku prawda ta wydaje się szczególnie aktualna, jako że nasze wypowiedzi o symptomie coraz bardziej się do niej zbliżają ukazując: jego nieuleczalność i strukturalną konieczność; to, co w [w podmiotach] jest najbardziej prawdziwe; niemożliwą do zredukowania szczególność [związaną z symptomem] spod znaku: „Jestem tym”, itd. Nie brakuje przy tym „cynicznej reszty”: trudno wyobrazić sobie, by taki podmiot miał obok siebie partnera dzielącego z nim łóżko, poza ściśle określonym czasem.
Czyżby symptom sam zajmował miejsce rzeczywistego partnera podmiotu, od zawsze wykluczonego ze stosunku seksualnego [w rozumieniu lacanowskim – przyp. tłum.], dla którego realne nie stanowi żadnego schronienia? To prawda, że tzw. „partnerzy życiowi” okazują się raczej zawodni i mało skuteczni w roli, którą im przypisujemy a jaką jest to, by właściwie zajmowali się naszym ciałem.
Analiza pozwala uświadomić sobie, że oczekiwaliśmy od nich ni mniej ni więcej tylko niemożliwego – co, po przemyśleniu, okazuje się po prostu niepoważne. Wiadomo od dawna, że analiza prowadzi do przemieszenia w zakresie więzi libidynalnych, ale do jakiego stopnia te więzi przeobraża? Na to pytanie stosunkowo łatwo odpowiedzieć z pozycji analityka, w ramach określonego dyskursu, w którym on działa. Ale jak przedstawia się przeobrażenie więzi libidynalnych u tego, kto psychoanalizie się poddał i w jej efekcie „usymptomizował”, w jego relacji względem Szkoły i innych, jeśli jeszcze mu jacyś inni pozostali? Sublimacja – tak, oczywiście, ale czy wystarcza nam ona, by to wyjaśnić?
[Tłum. Anna Wojakowska-Skiba]
• PRZYSZŁOŚĆ SYMPTOMU. Rosa Escapa (Hiszpania)
Po latach spotykamy dawną sąsiadkę, znaną ze swojego złego humoru. Ktoś mówi: „Może z czasem się to zmieniło”. Mi zaś przychodzi na myśl: „Bez analizy to niemożliwe”. Zapada cisza.
Czego dotyka analiza, by można było wypowiedzieć twierdzenie brzmiące niczym aksjomat? Otóż dotyka ona pozycji wobec realnego życia – tego realnego, które swoim nadejściem [z fr. avènement] dosięga ciała, czego znakiem jest lęk. Chodzi tu o realne braku stosunku seksualnego [w rozumieniu lacanowskim – przyp. tłum.], co skłania podmiot do „wytwarzania fikcji”, mających ten brak zracjonalizować. Analiza pozwala na to, by podmiot przestał oszukiwać sam siebie w ramach ochrony przed niespójnością Innego. Analiza czyni możliwym zredukowanie własnej szczególności do różnicy absolutnej, co nie jest wyrazem pychy, lecz tego, co nieodwoływalne. A to ma, m.in., wpływ na nastrój.
W Seminarium XXIV [„L’insu que sait de l’une-bevue s’aile a mourre”], Lacan mówi, że koniec analizy to utożsamienie się z własnym symptomem poprzez „czerpanie z pewnych gwarancji, z pewnego dystansu”. Chodzi o gwarancję biorącą się z dystansu pomiędzy symptomem, który stał za początkową prośbą [o psychoanalizę] , a jego zredukowaniem do cyfry rozkoszy na końcu procesu psychoanalizy. Skoro symptomu nie da się usunąć – jako że jest on częścią bycia człowiekiem – to najlepsze na co możemy liczyć w jego leczeniu, to właśnie owo utożsamienie się z nim. To najlepsze nie zawsze jest osiągane, ale psychoanaliza jako jedyna daje taką możliwość. Jeśli rozszyfrowanie i interpretacja pozwalają – w ulotnych przebłyskach – wydobyć z ciemności a-sensowną prawdę rozkoszy symptomu, to spójność powiązana z rejestrem wyobrażeniowym zawsze gotowa jest ją na nowo zaciemnić wprowadzając sens. Zidentyfikowanie się z symptomem niesie z sobą [dla podmiotu] tożsamość, która nie jest alienująca; umożliwia przejście od „posiadania” symptomu do „bycia” tym symptomem poza sensem, do bycia tylko tym i samym tym. Jest to coś więcej niż stan, jest to odmiana bycia. Podmiotowe skutki tego procesu wyrażają się jako umiejętność obchodzenia się z symptomem, co w wielu przypadkach przekłada się na możliwość użycia tej umiejętności w ramach dyskursu analitycznego. Ale czy od tego momentu nieświadome przestanie produkować symptomy?
Pytanie: skoro zdajemy sobie sprawę z istnienia wyobrażeniowego, które zawsze gotowe jest odpowiedzieć realnemu, i nie mamy gwarancji co do przyszłości pragnienia analityka czy Szkoła nie jest tym czwartym węzłem [boromejskim – przyp. tłum.], niezbędnym analitykom, w celu zapewnienia -w prowadzonych przez nich psychoanalizach – tego, co się splata, niemal tak, jak symptom jest nieodzowny dla bytu mówiącego?
[Tłum. Anna Wojakowska-Skiba]
___
Cdn.